14 lutego Walentynki minęły nam niezauważone. Ostatniego dnia „zimowiska” mieliśmy bowiem  w planach wyczekiwane i ulubione Kolorado. Zamiast czerwonych i różowych serduszek śmigały więc między nami piłki we wszystkich kolorach tęczy.

8:30 – 9:00 – Podsumowanie „zimowiska”, wręczenie nagród zwycięzcom konkursów plastycznych, sportowych i karaoke.

9:00 – 10:00 – W drodze do Kolorado. Od poniedziałku słyszałyśmy pytania, czy na pewno tam pojedziemy. „Zimowisko” bez Kolorado? Nie da się…

10:00 – 13:30 – Kolorowe szaleństwo, czyli nurkowanie z piłeczkami, wojna na piłeczki, wyrzutnie piłeczkowe, piłeczkowy prysznic, itp. W tym czasie trafiły się rzecz jasna bolące brzuszki, stłuczone paluszki i foch z przytupem, „bo kolega trafił mnie piłeczką”, ale duzi i mali świetnie się bawili. Nikt nie próbował też wynosić piłeczek w kieszeni – jako pamiątki z wycieczki czy trofeum po zwycięskiej wojnie. Uff.

14:00 – 15:00 – Spokojny powrót do szkoły. Bez występów wokalnych…

15:00 – 15:30 – Uczestnicy ledwo przebierali nóżkami po zabawie w Kolorado, więc dla wyciszenia krótka bajka z cyklu „Byli sobie odkrywcy” – o szczepionkach, tak na czasie.

„Zimowisko” uważamy oficjalnie za zakończone. Uczniom bardzo dziękujemy za ich postawę – byli koleżeńscy, od rana uśmiechnięci, chętni do zabawy, bardzo zdyscyplinowani (kiedy trzeba), tacy na 5+ w porywach nawet do 6. To co? Do zobaczenia za rok!